Dzwoni telefon, odbieram i słyszę: "proszę przygotuj mi coś do jedzenia. Nie mam ochoty jeść na mieście, chcę coś od Mamałygi". To konkubent. Głodny, zaraz przyjedzie na obiad. Ale Mamałyga nie była przygotowana na ten telefon zatem brakuje jej tysiąca rzeczy w zapasach. Mamy wyzwanie. Jak zrobić obiad z niczego, który będzie jeszcze kolacją dla dzieci jak wrócą w końcu kiedyś do domu. Dałam radę, w 15 minut jak Jamie Oliwer.
Na patelni rozgrzewam olej do smażenia około 1 łyżkę oraz 1 łyżkę oleju z sardeli, które właśnie otworzyłam, by dodać do sosu. Dodaję od razu 2 sardele drobno pokrojone, czosnek, rozmaryn oraz cebulę i chwilę podsmażam. Dodaję marchewkę i czerwoną paprykę i duszę pod przykryciem kilka minut. Następnie dodaję pomidory i odsączonego tuńczyka wraz z przecierem pomidorowym i nadal gotuje pod przykryciem. Na sam koniec doprawiam solą, pieprzem, papryką wędzoną i mieszanką włoską w przyprawie. Dodaję fasolę wraz z zalewą pomidorową oraz drobno posiekaną paprykę grillowaną. Doprowadzam do wrzenia i sos jest gotowy. Można podawać posypane zieloną pietruszką. Dzieciom podaję na kolację z makaronem bezglutenowym. Sos jest słodki dlatego maluchom idealnie pasuje.