Każdy warsztat kulinarny, który tam odbyłam był na prawdę odpowiednio przyprawiony. I w przenośni i dosłownie. Miałam okazję gotować u lokalnej rodziny, która posiadała hinduskie korzenie. Na małej wysepce odbyłam szkolenie z tradycyjnej kuchni kreolskiej. Odwiedziłam dużo małych restauracyjek z kuchnią azjatycką. Street food na Mauritiusie jest równie interesujący co w Tajlandii. Mali straganiarze przekrzykują się, by zakupić u nich lokalne specjały. Dziś postanowiłam ugotować sobie do pracy danie, które przypomni mi słoneczny Mauritius (szczególnie, że od 48 godzin pada deszcz u nas). Uwaga! Danie jest bardzo ostre! Zanim przystąpicie do przygotowania potrawy wymieszajcie w miseczce potrzebne przyprawy, by samodzielnie wykonać mieszankę. Jeśli nie macie przypraw zmielonych to tym lepiej. Będą bardziej aromatyczne. Wówczas utrzyjcie je w moździerzu na drobny pył.
To orientalne danie w 15 minut - idealnie nadaje się do pracy.
Dario,
uwielbiam Twój blog! Jest bardzo inspirujący 🙂
Dzięki niemu zaczęłam nieco uciekać od białka zwierzęcego na rzecz strączków 🙂 Wiem, że nie musi być nudno, nawet w jednym garze 🙂
Pozdrawiam ciepło
Kasia
Osobiście nie lubię orientalnej kuchni, ale ta potrawa wygląda całkiem ciekawe, jeszcze ten chwytliwy tytuł "w 15 minut" - tylko dlatego jej spróbuję 😀
Takie danie w sam raz wygląda na idealne do wzięcia go ze sobą do pracy, tym bardziej, że można je zrobić w parę minut. Bardzo ciekawy przepis, pozdrawiam.
Dziękuję
Pierwsze wrażenie było trochę dziwne, chyba przez połączenie kalafiora z bakłażanem, ale też muszę przyznać, że moja wersja nie była bardzo pikatna, bo mam nadzieję, że być może moje dziecko też zje. Największą zmianą jest brak jakiekolwiek węglowodanowego dodatku, u mnie zawsze musi być jakaś kasza/ ryż. I to chyba dobra zmiana:-) Dziękuję za inspirujące przepisy!