Jedną z zalet mieszkania w stolicy jest dostępność przeróżnych składników, które ułatwiają i urozmaicają kreatywność w kuchni. Krem z groszku zawsze kojarzył mi się z mdłą zupą, do której trzeba dodać śmietanę lub ser feta. Czyli nabiał, którego ja w kuchni omijam szerokim łukiem szczególnie o tej porze roku. Wczoraj koleżanka z sąsiedztwa odwiedziła malutki sklepik Little India prowadzony przez rodowitych Hindusów. Mieści się on przy ulicy Domaniewskiej w Warszawie. Zakupiła dla mnie pęczek fantastycznej mięty, która zmieniła oblicze kremu z groszku. Pyszna, lekka i pożywna, o nieprzyzwoicie zielonym kolorze. Smacznego!!!!