Podróż sentymentalna!
Jako małolata słuchałam tego zespołu z należytym namaszczeniem, w końcu byli ziomalami z Opola. Zdobyli ogromna popularność za granicą grając koncerty m.in w Belgii, Bośni, Chorwacji, Finlandii i Bóg wie gdzie jeszcze. Pewnie dojechali tam, gdzie diabeł mówi dobranoc ze swoim punky reggae brzmieniem. Moje gotowanie dziś to podróż sentymentalna. Kto by pomyślał, że wspomnę stare, dobre czasy przy kremie z papryki. To fajne, że niektóre słowa są tak naznaczone w naszym życiu: że papryka to muzyka, śliwki w knedlach to kolana u babci, a smak wiśni w napoju to Keleris i eskapady przy księżycu (dla wtajemniczonych). Skoro jestem w "podróży" muszę dodać do kremu coś z innych szerokości geograficznych. Mleko kokosowe. Wyszło fajnie. Jak zwykle spontanicznie i zdrowo czyli dalej płynę ze swoim prądem. Życzę Wam takich wspomnień jak moje. I życzę Wam byście dziś ugotowali sobie tą zupę. Ma moc...