Marchewka z Olszanki! To jest to!
Zajęta przygotowaniem warsztatów z kuchni tajskiej, zapomniałam o cudownej przesyłce z niejakiej Olszanki czyli małej miejscowości na terenach Śląska Opolskiego. Prawdziwa, czyli brzydka i brudna marchewka cierpliwie czekała na swoją kolej. O tej porze roku i w naszym kraju raczej nie jadam pomarańczy, ale jak przystało na prawdziwą babę w ciąży dziwne rzeczy znajdują się na moim kuchennym blacie. Pomyślałam, że połączenie marchewki i pomarańczy może być interesujące. Kolorem się już dobrały więc trzeba jedynie im dobrać jakiś pomost smakowy. Imbir, śmietanka....Dobrze by się sprawdził również akcent pomidorowy zamiast śmietany. To fajna zabawa, łączyć ze sobą dobrze znane smaki, z których w efekcie końcowym wychodzi zupełna nowość. A gdy zupę można skonsumować w towarzystwie przyjaciół, których się straci z oczu na jakiś czas to w mglisty, niedzielny dzień można na prawdę poczuć, że ŻYCIE MA SENS.
Cebulę drobno posiekać i przysmażyć 3 minuty na łyżce oleju. Następnie pokroić drobno marchewkę i pietruszkę i dodać do cebuli. Chwilkę podsmażać. Dolać wywar, dodać starty imbir, skórkę z cytryny i gotować ok. 25 minut pod przykryciem. Następnie zmiksować zupę na gładki krem. Dodać sól, pieprz i śmietanę 18% i doprowadzić do wrzenia. Gotować jeszcze 4 minuty. Na sam koniec dodać całą pomarańczę zmiksowaną oraz sok z połowy pomarańczy. Zamieszać i wyłączyć źródło ciepła. Zupę podaję z kleksem z musu chilli i kilkoma kroplami soku z pomarańczy.
Przepis ten jest zmodyfikowaną wersją kremu z marchewki pochodzącego z Kwestii Smaku.