Klasyczny krem z pomidorów już mi się przejadł dlatego szukam alternatywy, by wykorzystać słoiki, które zrobiłam w sierpniu. A pomidorki mam zacne od znanego hodowcy.
Jestem szczęśliwą posiadaczką filtra do wody. Moje córki już od dawna chodziły za mną mówiąc, że kupując wodę w butelkach plastikowych zanieczyszczamy naszą planetę. Poza tym to potworność dźwigać co kilka dni zgrzewki wody. Pić należy sporo, gdyż nasze ciało w 70% składa się z wody i należy ją uzupełniać na okrągło.
Wegańska botwinka to hit tego lata na moim stole. Robię ją non stop i nieustannie. Codziennie w lodówce mam 3 litry tej zupy i ona znika z prędkością światła. Bo wegańska botwinka jest mega zdrowa.
Zupa rybna z chrzanem to w moim przypadku wyznacznik dobrej restauracji. To właśnie po niej potrafię poznać czy kuchnia w danym lokalu jest smaczna i przygotowana ze świeżych produktów.
Końcówka zimy to najgorszy okres dla mnie. Nie ma jeszcze świeżych warzyw a ziemniaków, dyni i buraków mam już serdecznie dość. To najtrudniejszy moment, by dobrze rozpieścić swoje podniebienie. Z jednej strony chce mi się prostego jedzenia – a z drugiej marzę o czymś wykwintnym i nieoczywistym. Nie przepadam za zupami kremami.
Pamiętam z dzieciństwa zapach smażonego tłuszczu w kuchni. Szczególnie, gdy na obiad była ryba. Przez to wspomnienie przez długie lata omijałam rybę szerokim łukiem w czasie, gdy już sama mogłam zdecydować co się znajdzie na moim talerzu. Ale powróciłam do ryb w zupełnie innej formie.
Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam kalafiora z bułką tartą. Ale jak to czasami bywa smak mi się zmienił i teraz już nie lubię kalafiora ” z wody”. Dokładnie tak samo mają Wasze dzieci – nie zawsze chcą Wam zrobić na złość i czegoś nie zjeść tylko zwyczajnie im nie smakuje.
Zostały mi upieczone buraki ze świąt. Mam zamiar je wykorzystać i zrobię rozgrzewający krem z dodatkiem aromatycznych przypraw. Mam nadzieję, że dobrze się macie po uciechach wigilijnego stołu. Mi udało się utrzymać rytm jedzenia 8.00. 12.00, 16.00, 20.00. Ponadto nie zjadłam żadnego produktu, który był na mojej zakazanej liście. To pełen sukces zważywszy na wielkie pyszności, które zawsze się na nim znajdują.
Lubię eksperymenty w kuchni. Zazwyczaj przywożę różne wynalazki z różnych krajów, które odwiedzam tylko z pozoru w celach turystycznych. Jak już przekraczam granicę danego państwa to zastanawiam się komu pierwszemu zajrzę do garnka. Podglądam, pytam, a potem wchodzę na kuchnię. Bananowa zupa to właśnie taki prezent z podróży.
Bardzo lubię zdrowo jeść. To podstawa mojego funkcjonowania. Z jedzenia czerpię energię, by tworzyć swoją rzeczywistość zawodową i rodzinną. Wiem jak trudno jest pogodzić codzienne podróże do pracy z zakupami, wychowywaniem dzieci, własnymi pasjami, spotkaniami towarzyskimi.
- 1
- 2
- 3
- 4
- Następne posty