Mangold na pikniku
Dzisiaj zaliczyłam bajeczne wydarzenie: warsztaty kulinarne, w których udział brała Moja Pociecha. Przybyliśmy na miejsce czyli w okolice Zamku Ujazdowskiego, założyła fartuszek i uczyła się wszystkiego co dotyczy rybek. Jak zwykle na każdych tego typu zabawach była najmłodszą uczestniczką. Na pytanie gdzie mieszkają ryby starsze dzieci odpowiadały poprawnie: w morzu, jeziorze, rzece i stawie. Moja Pociecha odpowiedziała głośno, że według niej ryby mieszkają w akwarium.
Dziś uwierzyłam w fajną Warszawę: bez lansu i bez opłat. Warsztaty kosztowały jedynie 5 zł. Dookoła huśtawki zawieszone na drzewach, pełno hamaków, rodziny z dziećmi na leżakach, a wszystko w atmosferze zdrowego jedzenia. Slow food or die! Gdy dzieci zakończyły naukę przyjechały przeurocze Panie, które prowadzą gospodarstwo rolne Majlert. Przywiozły kwiaty cukinii, rukolę, karczochy, szczypiorek czosnkowy, dynię i MAGGOLD czyli buraka liściowego. Wyglądał tak apetycznie, że nie mogłam oprzeć się zakupom. Jest to odmiana buraka, któa występuje tylko w postaci liści. Po powrocie do domu nie pozostało mi nic innego jak inwencja twórcza i tak powstała sałata, gdzie w roli gównej wystąpił wyżej wspomniany mangold, nektarynka, orzechy laskowe, mozzarella, karczochy i sos lawendowy. Nowe odkrycia kulinarne zawsze wprawiają mnie w endorfinowy stan.
Wszystkie składniki sałaty umieszczamy w misce. Mozzarelllę kroimy według uznania. Orzechy tłuczemy i prażymy. Składniki sosu energicznie mieszamy w słoiku. Dekorujemy, jemy oczami! A potem do dna!