Mnie "nieznośna lekkość bytu" opuściła. W zamian pozostawiła po sobie ochłapy dobrego samopoczucia. A więc teraz nadszedł czas wyciszenia świątecznego festiwalu rozpusty i przywrócenia równowagi w zagubionym metabolizmie. I zanim zrobię sobie post kaszowo – warzywny mam dziś ochotę na nowalijki (których nie ma oczywiście o tej porze roku) No ale coś się wymyśli. Sałata to dobry pomysł. Zawsze dobry. Pomidory, sałata, ogórek. Soczyste, świeże i emocjonalnie przywołujące słońce i pierwsze zapachy wiosny. Mimo, że sztucznie hodowane odwiedzą dziś sielsko mój skromnie zastawiony stół. I może nie jest to super czas na takie przysmaki, ale będzie to pomost między tym co świąteczne, a tym co zdrowe i oczyszczające.