Dobry wieczór!
Sałata jest dla mnie posiłkiem idealnym. Soczysta, chrupiąca i w odpowiednim połączeniu bardzo sycąca. Dostałam dziś od pewnego Urwisa przepiękną śliwkę. Urzekła mnie swoim kolorem i kształtem - duży i mięsisty owoc. Uciekłam z nim do Internetu i rozpoczęłam poszukiwania KTO ZACZ. Moja śliweczka to odmiana Santa Rosa - jedna z najstarszych japońskich odmian. Jej imię i nazwisko raczej nie przypomina japońskiej pierzei - prędzej poszukiwania jej korzeni rozpoczęłabym w Hiszpanii. Ale co tam, kto by się czepiał. Pyszna sałatka z kozim serem wpadła do mnie wieczorem jak śliwka w kompot. Dressing za to przypominał malinowy chruśniak.
Sałatę myjemy i suszymy dokładnie. Obrywamy środek i pojedyncze liście układamy na ładnym talerzu odrywając twarde i gorzkie części jej środka. Następnie kroimy śliwkę w słupki i ser kozi w plasterki. Prażymy słonecznik i posypujemy nim sałatę. Na górze dekorujemy sosem i świeżą miętą.
Przygotowanie sosu:
Maliny ucieramy w blenderze wraz z miodem. Dodajemy resztę składników i dalej "blenderujemy". Gdy sos jest za gęsty dodajemy dwie łyżeczki ciepłej wody. Powinien mieć konsystencję balsamu o kolorze głębokiej czerwieni (jak na zdjęciu)
Sałata jest bardzo prosta, szybka w przygotowaniu i oczywiście lekka