Szpinak czyli zielone dobrodziejstwo z obietnicą siły bajkowego Papaya kojarzy mi się dwojako: albo niedoprawiony z przedszkola o wątpliwym wyglądzie, albo "przeprawiony", ciężki, śmietanowo - serowy, który nie sprzyja naszym noworocznym celom czyli zrzucaniu świątecznego balastu. Podstawą dobrej potrawy ze szpinaku jest odpowiednie przyprawienie i doborowe towarzystwo w postaci składników. Dzisiaj szpinak podałam z kaszą zwaną komosą ryżową, ale mimo towarzystwa pozostał on gwiazdą mojego talerza. Z suszonymi pomidorami, czosnkiem i łyżką pesto stał się wykwintnym i aromatycznym daniem bez dopychaczy dzięki którym łatwo "spuchnąć". W końcu mamy cel i musimy go zrealizować. A więc do dzieła.
Składniki
- opakowanie szpinaku liściastego Bonduelle (mrożony)
- pół słoika pomidorów suszonych
- sól, pieprz
- sól ziołowa
- garść prażonych pestek dyni
- 4-5 ząbków czosnku
- 1 łyżka pesto pomidorowego
- parmezan do posypania lub kulka mozzarelli (125g)
- łyżka oliwy cytrynowej
Przygotowanie:
Do dużego rondla wrzucam cały zamrożony szpinak. Ustawiam na gazie lub innym źródle ciepła i rozmrażam na wolnym ogniu. Gdy jest już całkiem rozmrożony odparujmy lekko wodę. Dodajemy czosnek, pokrojone suszone pomidory i przyprawy. Mieszamy i chwilkę podgrzewamy. Kolejno dodajemy łyżkę czerwonego pesto. Na sam koniec posypujemy parmezanem lub dodajemy pokrojoną w plastry mozzarellę. Przykrywamy, by się roztopił. Można dodać jeszcze czarne oliwki - niestety mam nietolerancję pokarmową na oliwki więc staram się ich unikać. Tak przyrządzony szpinak ma bardzo wyrazisty smak. Krótkie podgrzewanie z czosnkiem powoduje, że nie wydziela się goryczka. Podałam dzisiaj z komosą ryżową