Big day is comming....
Apetyt na życie to chyba jedyny opis, który bezwzględnie do mnie pasuje o każdej porze roku i o każdej porze dnia. Wszystko inne zmienia się jak w kalejdoskopie, a moje marzenia przecinają swoje współrzędne z prędkością światła, często zamieniając się miejscami. Nie chcę stać w miejscu i mimo kłopotów z czasem i organizacją swojej przestrzeni galopuję nie odwracając się za siebie, zostawiając wszystko co złe, chwytając w pięść wszystko co dobre. Ciągnę za sobą zawsze swoje stado. Niestety muszą dorównać mi tempa, ale przyda im się lekcja szybkości w pędzącym i wirującym świecie. Dlatego po raz kolejny zabieram ich do mojego Sin City. Bangkok czyli 9 milionów mieszkańców i 3 miliony turystów każdego dnia. I ja, biała Polka, która wcisnęła się niczym bezszelestna mysz tam, gdzie jej nie zapraszano. Dzięki Moim kochanym Składom Bananów będą uczyć się od najlepszych, poszerzać horyzonty i wytyczać nowe szlaki tajskich smaków. Wiedza zarezerwowana tylko dla mnie - długo o to walczyliśmy! To mój medal olimpijski w kulinarnej dyscyplinie - będę zdobywać go przez miesiąc podróżując po Tajlandii, brocząc w ryżu i chilli i lepkim upale. A potem wrócę i krzyczeć nie będę O TYM co mi się przytrafiło tylko po cichu, a może nawet w myślach powiem do siebie: VENI, VIDI,VICI. Stanę do garów, założę szminkę i znowu zacznę gotować...