ikona-szukaj-duza
ikona-ulubione
ikona-szukaj-biala
ikona-ulubione-biala

15 tydzień ciąży mija, 7 kilogramów do przodu, tajska kuchnia chwilowo na bok, a polskiej tykać nie wypada ze względu na duży przyrost masy ciała. Co zjeść? Sałatka NAM nie wystarczy, mięsa nie chcemy, pyszną zupę już mamy dziś za sobą, włoskie nie pasuje do pogody - wszystko nie tak! Odpowiedzią na wszelkie problemy związane z podejmowaniem kulinarnych decyzji, jak i smakową inspiracją od zawsze jest dla mnie niejaki Jamie Oliver, zapewne wszystkim dobrze znany. Nieokiełznany z fryzury rewolucjonista, który chciał wprowadzić zdrową żywność w szkołach, dorosły mężczyzna o twarzy dziecka i totalnie czuły tatuś dla swoich pociech. Wydał kilka książek, które lubię sobie przeglądać podczas posiłków, jak niegdyś słownik języka hiszpańskiego (dzięki czemu zasób moich hiszpańskich słów wzrastał wprost proporcjonalnie do zjedzonych posiłków w ciągu dnia). Trudno się na coś zdecydować - ma dużo fajnych opcji wegetariańskich, bez glutenu i bez nabiału. Mój wybór padł na warzywa w sosie Jalfrezi - oczywiście w zmienionej postaci. Bez kalafiora, bez dyni, bez jogurtu. Za to z cukinią i szczyptą cynamonu. Dużo krojenia, mało mieszania - w zasadzie samo się robi!

(więcej…)

Jak robi się zimno na dworze to sałatka na głód mój nie pomoże!

Wówczas ziemniaki mnie wołają. Uwielbiam zupy ,więc zachciałam jakoś połączyć te dwa elementy układanki w jedną całość, uciekając od tradycyjnej "jarzynówki". Zupa, ziemniak...czegoś brakuje.Pora i łososia, ale o tym przekonałam się dużo później - w trakcie przyrządzania zupy "widmo". Totalna improwizacja dla mnie okazała się być znanym połączeniem w tradycyjnej kuchni staropolskiej. No cóż wszystkie przepisy z tej dziedziny kulinarnej są dla mnie lądem nieznanym. Szybciej połączę składniki w całość w nieznanych mi dotychczas potrawach kuchni tajskiej niż naszej, rodzimej polskiej. Zupa ziemniaczana z porem i łososiem wyszła bardzo interesująco. Była absolutnie sycąca, smaczna i dała mi poczucie nowego, smakowego odkrycia . Czyli wszystkie mikro marzenia pełnej satysfakcji w kuchni zostały dziś spełnione.

(więcej…)

Marchewka z Olszanki! To jest to!

Zajęta przygotowaniem warsztatów z kuchni tajskiej, zapomniałam o cudownej przesyłce z niejakiej Olszanki czyli małej miejscowości na terenach Śląska Opolskiego. Prawdziwa, czyli brzydka i brudna marchewka cierpliwie czekała na swoją kolej. O tej porze roku i w naszym kraju raczej nie jadam pomarańczy, ale jak przystało na prawdziwą babę w ciąży dziwne rzeczy znajdują się na moim kuchennym blacie. Pomyślałam, że połączenie marchewki i pomarańczy może być interesujące. Kolorem się już dobrały więc trzeba jedynie im dobrać jakiś pomost smakowy. Imbir, śmietanka....Dobrze by się sprawdził również akcent pomidorowy zamiast śmietany. To fajna zabawa, łączyć ze sobą dobrze znane smaki, z których w efekcie końcowym wychodzi zupełna nowość. A gdy zupę można skonsumować w towarzystwie przyjaciół, których się straci z oczu na jakiś czas to w mglisty, niedzielny dzień można na prawdę poczuć, że ŻYCIE MA SENS.

(więcej…)

Trzeba przyznać, że sąsiad też człowiek (a raczej sąsiadka). Szczupła, młoda kobieta, z dystansowanym wzrokiem, czuła dla zwierząt, ma uśmiechniętego męża od ucha do ucha. Czasem wymieniamy uprzejme "cześć", nawet pogawędka się zdarza. Lubi sport, rower to jej zdeklarowany przyjaciel. XXI wiek i stołeczne tempo życia nie sprzyja zażyłym kontaktom sąsiedzkim. Ale i tak nie jest najgorzej. I nagle bomba. Sąsiadka zajrzała na mojego bloga i ugotowała dwie zupy, o czym poinformowała mnie na klatce schodowej. Prawie upadłam z wrażenia. Dodała, że lubi soczewicę. Potraktowałam to jak wyzwanie - na Jej cześć. Odnalazłam w swych zapasach białą soczewicę URID DAL i rozpoczęłam eksperyment. Nigdy nie gotowałam tej odmiany, nie wiem nawet co do niej najlepiej pasuje więc zdałam się na własną intuicję, dyktaturę pory roku oraz pokłady soczewicowego doświadczenia. Jak zwykle świeże warzywa, rozgrzewające zioła i przyprawy zdały egzamin...jak dla mnie. Co na to sąsiadka? Przecież zupa powstała z myślą o Niej i dla Niej...

(więcej…)

Tajemnicza ciecierzyca...

Strączek, który w Polsce jest niedoceniany za swoje walory zarówno smakowe jak i odżywcze. Odkryłam go na dobre 2 lata temu, gdy trafiłam do pewnej kliniki w Warszawie na testy, które miały wskazać nietolerancje pokarmowe na produkty spożywcze, których używałam dotychczas podczas przyrządzania posiłków w domu. Ciecierzyca jest bardzo wdzięcznym warzywem, ma dużo białka roślinnego i jest doskonałym substytutem mięsa w diecie. W większości przypadków nie uczula więc można z nią obcować do woli, w granicach oczywiście zdrowego rozsądku (jak z wszystkim w naszym życiu). Dzisiaj wersja "na rzadko" z indyjską nutką curry. Jest bardzo szybka i nie zawiera dodatkowego tłuszczu. Można zrezygnować z pieprzu czarnego i cukru, wóczas będzie to idealne danie dla osób, które chcą zrzucić wagę. Zazwyczaj występuje u mnie w postaci zupy - kremu z mlekiem kokosowym i chilli. I na to przyjdzie czas na tym blogu. Więcej o ciecierzycy dowiecie się tutaj

(więcej…)
Użytkowniku, na stronie mamalyga.org wykorzystujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony mamalyga.org bez zmiany ustawień plików cookies oznacza, że będą one zapisywane na Twoim urządzeniu. Zmiany w plikach cookies mogą zostać wprowadzone w przeglądarce internetowej, z której korzystasz. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce Prywatności.
usercartcrossmenuchevron-down